środa, 19 grudnia 2012

Jeździec może być dzielny na koniu i straszny pieszo



Tatarzy z korpusu posiłkowego Subchan Ghazi agi, którzy wspierali wojska Rzplitej w czasie Potopu, nie mieli wysokiego mniemania o polskich dowódcach. Jeden tylko Czarniecki zdobył ich szacunek, bardzo spodobała im się jego metoda wojowania. Mustafa, aga z Dobrudży, dowodzący jednym z czambułów podporządkowanych panu Stefanowi, takie oto miał o nim zdanie:
W czajeniu się, podchodzeniu wroga, w zaskakiwaniu go z nagła i w ciągłej zmianie kierunków uderzeń, tak by się znajdować na jego bokach lub tyłach, to znów wyprzedzać czoło, albo i posuwać się równo z nim innymi szlakami bez wiedzy nieprzyjaciela, nie będąc dla niego widocznym – ta sztuka wymaga sprawności wojennej wdrożonej  nie samym dowódcom, nie całym oddziałom, ale każdemu żołnierzowi z osobna. Takich żołnierzy miał u siebie ów Czarniecki; a byli to różni, rzadko szlachetnie urodzeni, którym tropienie ustawiczne bez rycerskiego starcia wydawało się niegodne ich wojennej pychy. Siła jego ciosów polegała na tym, że nie samą jazdą szarpał wrogie przemarsze, że umiał, jak chciał, użyć konnicy do wciągnięcia wroga w zasadzkę, którą składał żołnierz pieszy, wroga rażący strzelba. Tak wojując pokazał i nam, że jeździec może być dzielny na koniu i straszny pieszo.
Jak widać  nawet doświadczeni ordyńcy mogli się czegoś nauczyć od naszego lisowczyka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz