wtorek, 1 kwietnia 2014

Z bębnami i inszą muzyką

Tomasz Rejf (pozdrawiam) wrzucił u siebie na blogu wpis o przedarciu się piechoty litewskiej do Smoleńska. Zdarzenie to miało miejsce 26 marca 1633 roku, a ja chciałbym dopisać krótki epilog do Tomaszowego wpisu.
Zastanawiałem się, gdzie Dariusz Kupisz (autor HBka o wojnie smoleńskiej) znalazł nazwy tych 4 chorągwi, które weszły do Smoleńska? 3 z nich były obecne na popisie wojska Radziwiłła 26 lutego 1633 roku, ale stany miały raczej nieciekawe:
- rota Abrahama Rudzkiego: 81 ludzi
- rota Zakrzewskiego: 98 ludzi
- rota Stanisława Wołkanowskiego: 181 ludzi
Czyli w tych 3 rotach razem 360 ludzi. Czwarta rota, owego tajemniczego Dyniego, nie była obecna na popisie, a musiałaby liczyć 240 ludzi, by zamknęła nam się liczbą 600. Znajdujemy ją wśród spisu  ‘Rycerstwa nowo zaciągnionego za listami JKMci…’  i jest to oddział liczący 200 ludzi, zaliczony – co ciekawe – do piechoty cudzoziemskiej. Także nieco do 600 jeszcze brakuje. Być może oddziały zostały zasilone dodatkowymi żołnierzami wydzielonymi z pozostałych jednostek?
Według Wacława Lipińskiego – który jak mało który historyk przyjrzał się wydarzeniom tego konfliktu - całą piechotą dowodził ‘doświadczony oficer Herbach’, na liście nie ma też roty Rudzkiego, zamiast niej jest Rojeckiego. Informacje te wziął z Relacji wojny moskiewskiej… czyli raportu Krzysztofa II Radziwiłła, złożonego 28 lipca 1634 roku na sejmie. Hetman opisał odsieczową piechotę następująco: sześćset piechoty p. Tomasza Dyniego, p. Wołkanowskiego, p. Rojeckiego, p. Zakrzewskiego, nad którymi był odemnie przełożony p. Hernbach.
Wydaje mi się, że owym ‘Dynim’ był Thomas Dewey (Tomasz Dewey/Divi), który służył już od 1622 roku pod komendą Krzysztofa II Radziwiłła i należał do jego klienteli wojskowej. Jako kapitan dowodzący chorągwią pieszą niemiecką przyjmował potem kapitulację wojsk Szeina, a w 1635 roku stał na czele 200-osobowej roty piechoty niemieckiej – znów pod komendą Krzysztofa II Radziwiłła.

Co do Herbacha/Hernbacha, tej postaci niestety nie udało mi się zidentyfikować. Kilka lat wcześniej wśród oficerów cudzoziemskich szkolących wybrańców Radziwiłła możemy – obok ówczesnego porucznika Deweya – znaleźć sierżanta Hermana, to jednak raczej wątły trop. Mimo wszystko wydaje mi się prawdopodobne, że hetman wysłał na czele oddziału idącego w tak ważnej misji zaufanego oficera, najlepiej spośród swoich klientów właśnie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz