niedziela, 14 września 2014

Malarze znani i nieznani - cz. LXI


Wracamy do blogowania i do bodaj najdłuższego cyklu w tym internetowym zakątku. Za (nieświadomą) inspirację podziękowania dla Tomasza Rejfa!
Dario zamieścił kiedyś na swoim blogu bardzo ciekawy obraz autorstwa Philipsa Wouwermana (Wouwermansa) przedstawiający prawdopodobnie starcie szwedzko-polskie w czasie "Potopu". Okazuje się jednak, że i brat Philipsa - Pieter (1623-1682) "popełnił" ciekawą pracę w której możemy się doszukiwać polskich inspiracji. Na stronie galerii Jean Mousta  można znaleźć serię zdjęć owego płótna, znanego jako 'Starcie kawalerii' lub 'Polska potyczka'. Przyznam szczerze, że sama treść obrazu jest mocno konfundująca i nie wiem co o niej myśleć. Stąd też bardzo różnorodne tagi dodane do tego wpisu.
Po lewej stronie widzimy oddział piechoty zachodnioeuropejskiej, odpierający atak karakolującej rajtarii.

Wszyscy strzelcy wyposażeni są w hełmy, co wskazywałoby raczej potyczkę z pierwszej połowy XVII wieku. Strzelają dwa pierwsze szeregi, uzbrojone w lekkie muszkiety lub arkebuzy (aż się prosi o określenie 'caliver', ale brak dobrego polskiego odpowiednika); gdzieś z tyłu mamy także pikinierów. Niestety zarówno sztandar trzymanego przez pieszego chorążego jak i leżący na pierwszym planie na ziemi niewiele wnoszą w kwestii identyfikacji.
Atakująca rajtaria strzela z arkebuzerów, chociaż jeden z kawalerzystów na dalszym planie wydaje się już walczyć wręcz. Konni mają na sobie kolety, pierwszy z atakujących, a także jeden z zabitych napierśnik i naplecznik. Szyszaków brak, na głowach kapelusze.
Druga część obrazu, która dała podstawy do 'polskiej' interpretacji, to walka kawalerzystów.

Jeden (już) poległy i jeden (wkrótce) poległy rajtar (chorąży) walczą tu z dwoma jeźdźcami 'w typie wschodnim'. Pierwszy z atakujących, ubrany na czerwono jak Polacy na obrazie Philipsa, uzbrojony jest w bandolet i dosyć dziwną włócznio-piko-rohatynę  - zdaje się, że Pieter nie był do końca pewien co maluje.  Drugi napastnik dobywa szabli. Obydwaj siedzą na czaprakach z futra jakiegoś egzotycznego kota, brak tam także olstrów z pistoletami.
Ostatnia część obrazu to konny trębacz i rajtar ze zdobycznym sztandarem piechoty.

Trębacz ubrany oczywiście, jak nakazuje tradycja, strojnie, wyraźnie wybija się na tle innych rajtarów. Po jego prawej stronie widzimy rajtara uwożącego zdobyty na piechurach sztandar (wystarczy porównać wielkość flagi z kornetami jazdy).

Przyznam szczerze, że jestem w kropce jeżeli chodzi o ten obraz. Moja pierwsza myśl kierowałaby się do jakiegoś starcia z Wojny Trzydziestoletniej, a 'wschodni' jeźdźcy w takim ujęciu to Chorwaci bądź Węgrzy. Jakoś trop polski zupełnie mi tu nie pasuje. Mam nadzieję, że uda się na ten temat podyskutować z Czytelnikami, serdecznie zapraszam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz