poniedziałek, 8 sierpnia 2016

Rajtarski Hodów


Po raz kolejny powitamy na blogu zapiski Ruthgera von Ascheberga, który będzie opowiadał o swoich przygodach z okresu „Potopu”.  Spójrzmy więc jak opisał starcie z polską partią pod Zakrzewem.
28 stycznia 1656 roku podpułkownik von Aschberg został wysłany z Łowicza w celu zdobycia Radomia. Miał ze sobą jednego majora, trzech rotmistrzów, czterech poruczników i dwustu trzydziestu trzech szeregowców, czyli cztery kompanie rajtarii. 1 lutego oddział zatrzymał się na noc w dworku Zakrzew, gdzie następnego dnia rano Szwedzi zostali zaatakowani przez Polaków. Wielki tłum, czy też oddział (…) wraz z wieloma chłopami uzbrojonymi w kosy i inną broń dowodzony był przez Stanisława Witowskiego, kasztelana sandomierskiego. Atakujący podpalili praktycznie wszystkie zabudowania dworu, ocalały tylko jeden budynek kamienny i mała wozownia, gdzie rozpaczliwie bronili się Szwedzi, podzieleni na sześć małych oddziałów. Pomiędzy siódmą rano a czwartą po południu rajtarzy mieli odeprzeć jedenaście polskich ataków. Walka była niezwykle zażarta, w niektórych oddziałkach nie znalazłem więcej niż siedem, osiem naładowanych pistoletów. W końcu musieliśmy odpierać [Polaków] głównie bronią przyboczną [białą] oraz ich własnymi półkoskami i kosami, które przytwierdzili do długich kijów, a które my zdobyliśmy.
Korzystając z rozdzielenia i zmęczenia polskich sił, podpułkownik postanowił dokonać wypadu  i próbować przebić się do pobliskiego lasu. Szwedom dopisało szczęście, udało im się rozproszyć część zgrupowania polskiego: Bóg dał mi tę łaskę, że ich powaliłem i ścigałem trzy czwarte mili, aż do Radomia.
Według tryumfującego von Ascheberga Polacy mieli stracić padłych lub pojmanych ponad 560 ludzi, co wydaje się podejrzanie wysoką liczbą . W ręce Szwedów miały także wpaść trzy chorągwie, dwa kotły, wielu towarzyszy, oprócz tego zdobyto czterysta trzynaście pięknych koni polskich i tatarskich. W potyczce rajtarzy stracili w zabitych jednego rotmistrza, jednego chorążego, jednego kaprala, jedenastu rajtarów, nadto dziewiętnaście koni (w tym dwa samego podpułkownika). Jeden major, porucznik, szesnastu rajtarów oraz trzydzieści jeden koni zostało rannych, najczęściej strzałami z łuków.

Co ciekawe, relacje von Aschberga w listach do króla Karola X Gustawa sporo się różnią. W raporcie złożonym dzień po bitwie, wymienia skład polskiego zgrupowania jako dwie chorągwie husarii (sic!), cztery kwarciane, jedną szlachecką a całość sił na 1500 ludzi.  Inne są też jego własne straty: zginąć miał chorąży, dwóch kaprali i czternastu rajtarów; rany odnieśli major, porucznik, trębacz, dwóch kaprali i dwudziestu dziewięciu rajtarów. Oprócz tego rotmistrz, trębacz i jeden rajtar mieli zostać pojmani (a może i zabici). W raporcie przyznawał się tylko do zdobycia dwóch kotłów i 80 koni. W kolejnym raporcie wspominał, że Polaków miało być 2000 i że w okolicznych miejscowościach opatrywano ich 80 rannych. Widać więc, że w dzienniku oficer raczej podkoloryzował swoje zasługi...

2 komentarze:

  1. Który to Zakrzew? Ten w powiecie radomskim, rawskim czy kozienickim?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak pisałem, Szwedzi maszerowali do Radomia, więc chyba sprawa jasna ;)

      Usuń