niedziela, 5 lutego 2017

Bij się ze mną, bo ja cały brat, nie braciszek!


Opis wyprawy poselskiej Wojciecha Miaskowskiego na dwór sułtański w 1640 roku to wspaniałe źródło różnych informacji, dotyczących zresztą nie tylko hospodarstwa i państwa tureckiego. Zbigniew Lubieniecki w swoim diariuszu przedstawia bowiem dużo anegdot, prezentując poglądy polskiego szlachcica podróżującego po raz pierwszy do orientalnego kraju. Nie mogło tam zabraknąć nawet sprzeczek i burd. Oto krewka natura panów braci dała znać o sobie w okolicy Kamieńca Podolskiego, u kresu podróży powrotnej, do tego przy spotkaniu z oddziałem polskiego wojska. Oddajmy głos samemu autorowi relacji:
Niejaki P. Opolski, chorąży[1] P. Potockiego[2], wojewody bracławskiego, powadził się z P. Kosakowskim, towarzyszem naszym, strony gospody. P. Kosakowski dał mu pięścią w gębę, aż pod konie wpadł, bo też pijany beł. Wziąwszy odszedł. Potym towarzystwo tego chorążego zeszło się – kupa wielka, bij! Zabij! na P. Kosakowskiego. A nas też kilkanaście przy P. Kosakowskim beło, mają in animo[3] do gar(d)ła nie odstępować go, aż niejaki P. Zbigniew Borysławski ukoił to wszystko. Beł tam jeden taki, że gdy mu z kompaniej mojej rzekł jeden: „Mój braciszku”, on zaraz „By cię zabito, taki matki synu! Bij się ze mną, bo ja cały brat, nie braciszek!”
Jak widać wszystko rozeszło się „po kościach”, nie mamy tu typowego dla Paska czy Poczobuta Odlanickiego siekania się szablami. Być może zaważył na tym fakt, że Kosakowski należał do świty posła i to nieco uspokoiło bojowe nastroje?



[1] Zapewne z kwarcianej chorągwi husarii.
[2] Chodzi o Mikołaja Potockiego, hetmana polnego koronnego.
[3] (łac.) W zamiarze. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz