środa, 14 lutego 2018

Armia koronna w przededniu bitwy pod Gniewem



Adam Szelągowski w swojej pracy O ujście Wisły. Wielka wojna pruska[1] podaje ciekawą informację dotyczącą liczebności armii polskiej w bitwie pod Gniewem w 1626 roku. Pochodzi ona z relacyi z Polski z nawpół urzędowego źródła z d. 19 września 1626 roku, którą badacz znalazł w archiwum berlińskim. Liczby podane w tym źródle występują następująco:

Warto porównać je z ustaleniami Jerzego Teodorczyka dotyczącymi bitwy, oczywiście z odpowiednio ostrożnym podejściem do tego badacza.
1. Husaria – ilość i liczebność chorągwi pokrywa się z ustaleniami Teodorczyka, zawierając zarówno roty zaciężne (w tym litewskie), wojska powiatowe jak i prywatne.
2. Jazda kozacka i lisowczycy – łączna liczna chorągwi (w tym oddziałów lisowczyków, którzy oczywiście nie tworzyli pułków, tylko chorągwie właśnie) się zgadza (28), z powodu braku dokładnych danych Teodorczyk nie był w stanie ustalić łącznej liczebności oddziałów, stąd jego suma (3450 koni) jest niższa niż w podanym wyżej źródle
3. Dragoni oczywiście nie byli katafraktorami, taki zapis wskazywałby raczej na rajtarów, tych miały być jednak w początkowej fazie bitwy tylko dwie roty (łącznie 400 koni), już w trakcie walk dotarł regiment Abramowicza (400 koni). Co do dragonii – w bitwie na pewno walczył oddział Judyckiego (300-330 porcji), patrz kolejny punkt.
4. Piechota niemiecka – liczebność wydaje się zaniżona, pisałem o tym (a także o dragonach) w kontekście pracy Teodorczyka tutaj.
5. Piechota węgierska – czy raczej węgierska, polska i iitewska, której nieco miejsca poświęca Teodorczyk. Z powodu braku źródeł nie wymienił on liczebności niektórych chorągwi prywatnych, porównując więc z „berlińskim” źródłem jego kalkulacje całości piechoty mogą więc być zaniżone.
6. Szlachta ziemi chełmińskiej – zamieszczałem już na blogu wpis mówiący o jej popisie z 21 sierpnia.
Swoją drogą ciekawe, czy owa relacja wymienia nazwiska rotmistrzów chorągwi czy tylko ogólne informacje? Niestety bardzo ogólny przypis źródłowy w pracy Szelągowskiego raczej nie pozwoli na znalezienie odpowiednego dokumentu (jeżeli przetrwał on drugą wojnę światową). Niemniej jednak spróbuję, w końcu napisanie jednego maila nie kosztuje zbyt wiele czasu i energii.


[1] Była to trzecia część z cyklu Sprawa północna w wiekach XVI i XVII.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz