niedziela, 11 marca 2018

Historyk o(d)powiada... Emil Kalinowski



Rozpoczynając cykl ‘wywiadów’ historycznych wspomniałem, że chciałbym w nim zapoznać Czytelników bloga z szerokim spektrum badaczy: od uznanych w kraju (i nierzadko poza jego granicami) profesorów do doktorantów dopiero rozpoczynających karierę historyków.  W najbliższych odsłonach cyklu mam nadzieję zapoznać Was z kilkoma przedstawicielami młodszego pokolenia, ciekawi mnie ich podejście do historii i pracy badawczej.

Dziś miło mi gościć Emila Kalinowskiego, doktoranta na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego. Jego zainteresowania badawcze to historia drobnej szlachty w epoce przedrozbiorowej, przede wszystkim tej zamieszkującej pogranicze Podlasa i Mazowsza, historia regionalna, mikrohistoria, genealogia, heraldyka, historia wojskowości XVI i XVII wieku. Ma na koncie kilka publikacji naukowych, w tym Ród Kalinowskich herbu Ślepowron w XVII wieku (Warszawa 2015).

1. W jaki sposób zaczęła się Pańska przygoda z historią, kiedy zdał Pan sobie sprawę że chciałby się nią zajmować zawodowo?
Mali chłopcy ogólnie chyba dzielą się na tych, którzy bawią się chętniej samochodzikami lub żołnierzykami. Należałem do tych drugich i to na pewno wpłynęło na moje wczesne zainteresowanie historią. Wychowałem się na filmie „Potop” Jerzego Hoffmana, potem przyszły lektury – „Robinson Cruzoe” i trylogia Sienkiewicza w podstawówce, wreszcie trylogia muszkieterska i „Hrabia Monte Christo” Dumasa w gimnazjum-liceum. Już od gimnazjum byłem pewny, że chcę studiować historię, jednak decyzja o zawodowym zajęciu się tą dyscypliną przyszła dużo, dużo później. Było to w drugiej połowie studiów, w 2011 r., kiedy otrzymałem po raz pierwszy propozycję aplikowania na studia doktoranckie.

2. Który postać historyczna jest Pańską ulubioną i dlaczego?
Bardzo ciężko jest wybrać jedną postać, ale jeśli muszę, zdecydowanie jest to Józef Piłsudski. Powodów można by wymienić wiele. Oczywiście, zdaję sobie sprawę z tego, że Marszałek nie był „kryształową” osobą, a na jego wizerunku są poważne rysy (zamach majowy, Bereza, itd.). Niemniej, uznaję go za głównego architekta odzyskania niepodległości przez Polskę, czego stulecie w tym roku obchodzimy. Jest dla mnie wzorem niezłomnego charakteru i woli. Poza tym ze swą iście sarmacką osobowością, swym kresowym pochodzeniem, umiłowaniem dla powstania styczniowego uosabia dla mnie łączność między dawną, przedrozbiorową Rzeczpospolitą a tą nową, odrodzoną.

3. Może się Pan się cofnąć w czasie i poznać postać historyczną, być świadkiem jakiegoś wydarzenia lub też zobaczyć/zbadać jakiś artefakt. Jaki byłby Pański wybór?
Znów bardzo ciężkie pytanie. Cofnąłbym się do XV w. i spotkał rycerza Trojana z Kalinowa, mego przodka, z którym chciałbym wziąć udział w zakładaniu mojej rodzinnej okolicy szlacheckiej na zachodnim Podlasiu.

4. Z której spośród swoich publikacji jest Pan najbardziej dumny?
Monografia „Ród Kalinowskich herbu Ślepowron w XVII w.” dała mi dużo radości już podczas jej przygotowywania, będąc zarówno spełnieniem moich marzeń o profesjonalnym, naukowym zajmowaniu się historią, jak i ważnym doświadczeniem osobistym, związanym z odkrywaniem swoich korzeni. To opowieść o życiu zwyczajnych i niezwyczajnych zarazem ludzi w ciężkich, ale i pięknych czasach, a jednocześnie niejako prywatny hołd dla przodków, wyrwanych kilkuwiekowej niepamięci. Tak, jestem z niej dumny J.

5. W toku swojej edukacji i pracy naukowej poznał Pan wielu wybitnych badaczy. Który z nich wywarł na Panu największy wpływ?
Niech wolno mi będzie nie wybierać jednej osoby, a wspomnieć trójkę wybitnych naukowców, którzy wpłynęli na ukształtowanie się mnie jako badacza. Miałem szczęście (jak moje pokolenie i zwłaszcza mój rocznik) w swej edukacji przeżywać okresy przejściowe między różnymi systemami, w tym trafiłem na szczęśliwy czas, kiedy można było uczęszczać równocześnie na trzy seminaria magisterskie. Pan Profesor Andrzej Karpiński dał mi wyczulenie na kwestie społeczne, skupienie się na szarym, zwykłym człowieku, natomiast Panie Profesor Jolanta Choińska-Mika i Urszula Augustyniak nauczyły wiele o kulturze politycznej dawnej Rzeczypospolitej w ich odmianach koronno-mazowieckiej oraz litewskiej, stanowiących niejako dwa „płuca” mego ukochanego Podlasia, kraju pogranicza, który wszak Orła i Pogoń ma w herbie. 

6. Dużo młodych ludzi czerpie aktualnie wiedzę historyczną z memów, filmików na YouTube i blogów internetowych. Jakie jest Pańskie zdanie na temat tego trendu?
„Starzy” zawsze będą narzekać na „młodych” i ich obyczaje, podobnie było już w czasach staropolskich. Należę do pokolenia urodzonego w ostatnich latach komunizmu, stąd rewolucja informatyczna dosięgła mnie już w znacznym stopniu ukształtowanego i mam trochę inny, zapewne bardziej sceptyczny stosunek do internetu niż ci, którzy znają go „od zawsze”. Zainteresowanie historią cieszy, bez względu na to, jaką drogą trafia ona do umysłów młodych ludzi. Połączenie treści historycznych z obrazem, filmem z pewnością uatrakcyjnia przekaz i pobudza wyobraźnię, tak jak na nas kiedyś oddziaływały ilustracje, reprodukcje obrazów batalistycznych w podręcznikach do historii czy wspomniany wyżej film Hoffmana ze scenami pojedynków, szarżą husarii. Tak może zrodzić się w nich iskra, może zaczątek pasji. Ważne, by młodzi nie zatrzymywali się na tych memach i filmikach, które są różnego autoramentu i nierównej wartości, ale inspirowali się nimi do dalszego zdobywania wiedzy i – być może – sięgnięcia do owoców pracy naszej historycznej gildii. 

7.  Najważniejsza Pańska rada dla przyszłych historyków?
„Disce, puer, latinae, ego faciam te Mościpanie”.

8. W czasie wolnym najbardziej lubi Pan…
Spotykać się z przyjaciółmi, grać w planszówki i czytać książki.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz